Piarg – to ułomki, które kiedyś były wysoko. Niemal pod każdą większą ścianą skalną znajdujemy piarżyska – piarg uformowany w trójkąt przez czas wygrywający na swoich instrumentach, którymi są woda i śnieg, słońce i mróz, orzeźwiający powiew i przewalający się przez główną grań Tatr halny wiatr. Bloki skalne, istne sarkofagi z granitu lub wapienia, i ruchome głazy, aż po ostry żwir i wreszcie proch. Na tyle żyzny, że zakorzenia się w nim trawa, krzew, a nawet sama upartość kosodrzewina. Oczywiście – mają swoje indywidualne cechy. Jedne są wciąż żywe i tak zachłanne, że wczołgują się do jezior, inne już się ustatkowały i pogodziły ze swoją rolą – z wyniosłości do podnóżka, z twardości w ziemię: ubogą, ale przecież przyjmującą nawet limbę. Obejmując wzrokiem górę – od szczytu po piarg – mamy prawo przypomnieć szczytowi (a przy okazji i sobie!): Spokojnie, poczekaj – i na ciebie przyjdzie kolej. Nie szarp się przeciwko prawu. W naszej materialnej rzeczywistości tak już jest: z góry, w...